środa, 24 listopada 2010

Licencja praktykanta

Minęły święta i życie w mieście wróciło do normy, czytaj: otwarte sklepy, korki na ulicach. Miałam dwa poranne dyżury, w tym jeden bardzo wczesny, od 5:30, później dwa popołudnia, których na szczęście nie przesiedziałam aż do 1 w nocy. Zaczynam mieć dość gapienia się na wysiłki F. na stanowisku, wolałabym posłuchać, jak pracują inni, żeby wypracować sobie najlepszy schemat.

W końcu odwiedziłam dealera Nissana. Proponował mi Quashqaia 2l 4x4 za 92 tys. aed (ok. 73 tys. zł), ale bez tempomatu i z manualną klimatyzacją, lub X-Traila 2,5l. Oba z 5-letnią gwarancją bez limitu km i rocznym ubezpieczeniem gratis.

Wczoraj wybrałam się na 4-kilometrowy spacer do Dzielnicy Przemysłowej, gdzie znajduje się salon Mitsubishi. Dojście do Carrefour City Centre, które znajduje się mniej więcej w połowie drogi, to pikuś (Pan Pikuś ;)  ). Dalej są już tylko 2-3 pasmowe ulice bez przejść dla pieszych, wzdłuż których rozlokowały się sklepy z ceramiką łazienkową i częściami samochodowymi oraz jakieś warsztaty. Widok samotnie spacerującej Europejki budził zdziwienie, ale na szczęście nie spotkałam się z zaczepkami, z wyjątkiem paru trąbnięć klaksonów. Do tego słońce i temperatura +30 stopni. Nawet nie próbowałam wracać w ten sam sposób, tylko złapałam taksówkę.

Arabska ceramika łazienkowa

W Mitsubishi mają Outlandery 2,4 i 3l. Model 3l z automatyczną klimatyzacją kosztuje mniej więcej tyle co Nissany, gwarancja jest na 3 lata i nie ma ubezpieczenia gratis. Natomiast najbardziej interesujący mnie Pajero model 2010, 5-drzwiowy, z silnikiem 3,5l, full wypas ze skórą, dwustrefową klimą, super systemem audio, kosztuje w promocji 104 000 aed (ok. 80 tys. zł). Niestety mają go tylko w kolorze białym, zresztą bardzo tu popularnym. Dla porównania ceny modelu 2011 zaczynają się od 106 tys. aed za wersję podstawową. Z ubezpieczeniem i pakietem serwisowym na 3 lata, powinnam się zmieścić w 110-112 tys. aed. ... mam o czym myśleć. W czwartek wybieram się do salonu Hondy, Mazdy i Subaru.

Gdy wieczorem dotarliśmy z F. do pracy (dyżur od 19 do 3:30), instruktor D. oznajmił, że dotarła moja licencja praktykanta! Chciał mi nawet od razu dać pogadać przez radio, ale najpierw okazało się, że jest awaria oświetlenia jednej z dróg kołowania i do wszystkich startów potrzebna będzie asysta Follow Me, a później D. się zlitował i pozwolił wyjść o pierwszej, zamiast męczyć się z samolotami na działce od 2 do 3:30. Dziś idę na 21:15 i może mi się uda dorwać do mikrofonu. Oficjalnie zacznę praktyki od niedzieli, a moim instruktorem będzie A., kontroler z długim stażem z Afryki Południowej.

Gdy wychodziliśmy z F. z pracy o pierwszej w nocy, strażnik pełniący służbę w korytarzu między halą odlotów a biurami śpiewał na głos wersety z Koranu...

3 komentarze:

  1. Ceramika niczego sobie. Pajero widzi mi się, byłby świetny na bezdrożach na Czyżkówku, tylko niestety by nie wszedł (znaczy wjechał) do garażu. A temu śpiewającemu strażnikowi szybciej służba mija. Znałam kogoś, kto klepał pod biurkiem paciorki (jednego) różańca i 8 godzin zleciało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem bardzo dobrze, jak stresujące może być wyczekiwanie na normalną robotę, hehe... Karolina, jesteś taka drobna, że znikniesz za kółkiem;) Ps. żarty żartami, ale sama bym taki wybrała. Na razie pomarzyć można...

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń