środa, 1 grudnia 2010

Internet

Wczoraj wieczorem, gdy opublikowałam notkę na blogu, mój internet przestał działać. Pomyślałam "Ok, 30 dni minęło, jutro go włączą, bo przecież opłaciłam kolejne dwa tygodnie". Rano włączyłam komputer – nie ma połączenia z siecią. Odczekałam do 11, bez zmian. Zeszłam na dół do biura, „nie ma sprawy, sprawdzimy to“. Rzeczywiście zrobili jakiś reset, zmienił się wyświetlany komunikat, ale połączenia nie ma. Zeszłam ponownie – "Przyjdź o 15, bo teraz jest przerwa, biuro zamknięte". Ok, o 15:02 jestem w biurze. "Tak, zaraz to sprawdzimy, daj nam 5 minut, może 10". Zaczynam się denerwować, bo o 15:30 muszę wyjechać na lotnisko, a jak mi tego dziś nie naprawią, to jutro jest święto, a potem piątek, czyli ichnia niedziela. Sprawdzam przed wyjściem – połączenie z siecią jest, ale mój dostęp nie został aktywowany. W drodze na parking wchodzę do biura, akurat zastaję gościa, który zajmuje się internetem. Obiecuje zrobić, co się da, a jeśli by nie podziałało, to mam zadzwonić, przyjdzie jutro, mimo dnia wolnego. Uff...

Jazda na lotnisko nie sprawiła mi problemów, mały korek w centrum Szardży, poza tym jechało się płynnie. W czasie praktyki ruch spory, przyloty pomieszane ze startami, ale tym razem już patrzyłam na radar i nie popełniłam większych błędów. Robiłam też koordynację telefoniczną, tylko w momentach największego ruchu wyręczał mnie w tym instruktor. Wystąpił tylko jeden problem, którego nie mogłam przewidzieć, a pilnujący mnie A. nie zauważył potencjalnego konfliktu. Pozwoliłam na uruchomienie Boeinga 747 cargo, a tym samym czasie wylądował An-124 i miał skołować na płytę, na której stał Boeing. Zgodnie z procedurą, Antonov wyłącza silniki na jedynej drodze kołowania prowadzącej na tę płytę, po czym jest holowany na stanowisko postojowe. Przez jakiś problem z holownikiem, Antonov blokował drogę kołowania przez 20 minut, a Boeing nie mógł się ruszyć i w końcu poinformował, że napisze z tego raport. Trudno, nie moja wina. 

Po praktyce wróciłam samochodem do mieszkania. Znowu tłum aut w centrum Szardży, ale dałam radę. Muszę pamiętać, żeby przetrzeć lusterka i tylną szybę, są zbyt zakurzone. Po przyjściu włączyłam internet – działa :) Wyślę facetowi smsa z podziękowaniem.

2 komentarze:

  1. Karolina, czekam na jeszcze;) Mamy wtorek 7go. Czyżbyś utknęła na wieży? A może gość od internetu bardzo Cię polubił....? POzdrowienia z zasypanej śniegiem Bydgoszczy, gdzie jazda z czystmymi szybami graniczy z cudem;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, już się poprawiam ;) Jakoś miałam mało czasu na pisanie, dwie notki napisałam odręcznie, za chwilę je przepiszę. Tutaj trudno utrzymać czystość szyb z powodu kurzu... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń