czwartek, 16 grudnia 2010

Hotel Atlantis

Długo nie mogłam zasnąć w nowym łóżku, a później obudziłam się o 8 rano, zdecydowanie za wcześnie. Niestety, mimo podwójnych szyb w oknach, słychać hałasy z ulicy, zwłaszcza trąbiące pojazdy – a kierowcy tutaj uwielbiają bez powodu trąbić. I słychać przelatujące nisko samoloty... mieszkam dokładnie na podejściu do lotniska w Dubaju, zaledwie 3 kilometry od progu pasa 30. O ile samoloty mi nie przeszkadzają, o tyle samochody już tak. Mam nadzieję, że z czasem przestanę na nie zwracać uwagę.

Zjadłam śniadanie, wzięłam prysznic, posiedziałam w internecie, aż zrobiło się południe. Wspólnie z S. postanowiłyśmy wybrać się na lunch. Najpierw jednak pojechałyśmy do salonu Subaru, gdzie zapłaciłam za samochód. Dwa dni wcześniej odebrałam z lotniska czek, który zrealizowałam w „czekomacie“ i mogłam sfinalizować zakup auta. Ma być gotowe do odbioru najpóźniej we wtorek.
Po wizycie w Subaru, S. zdecydowała, że zjemy w restauracji Kaleidoscope w hotelu Atlantis, który mieści się na palmie. Niesamowite, że palma jest sztucznym tworem. Przez środek „pnia“ biegnie kilkupasmowa szosa, wzdłuż której stoją wieżowce, a na „liściach“ wille. Oczywiście ceny apartamentów są tu zawrotne. Na końcu palmy stoi gigantyczny budynek hotelu Atlantis. Oprócz samego hotelu, w kompleksie jest m.in. akwarium, pole golfowe oraz największy w Emiratach aquapark. W holu budynku stoi ogromna rzeźba z kolorowego szkła. Lunch w restauracji serwowany jest w formie bufetu. Do wyboru sushi, potrawy kuchni azjatyckiej, trochę ryb i grillowanego mięsa, owoce i desery. Cena za osobę to 185 aed, czyli znośnie. Po lunchu przeszłyśmy się obejrzeć hotelową plażę i basen.

Przed hotelem Atlantis

Szklana rzeźba w hallu

Akwarium

Akwarium

Po lunchu S. umówiła się ze znajomym, Holendrem latającym samolotami cargo w Cathay Pacific. Pojechaliśmy do Belgian Beer Cafe w hotelu Crowne Plaza w Festival City. Hotel znajduje się nad Zatoką (Creek), w oddali widać Burj Khalifa i drapacze chmur na Sheikh Zayed Road.

1 komentarz: