niedziela, 2 stycznia 2011

Powitanie Nowego Roku

Dobrze, że po Świętach miałam kilka dni wolnego, bo nie byłabym w stanie praktykować. Nie leczone przeziębienie trwa 7 dni, a leczone tydzień... Na dzień przed Sylwestrem przyleciał z Teksasu przyjaciel S. Już pierwszego wieczora pojechaliśmy z tej okazji do baru Barasti, mieszczącego się przy plaży w Jumeirah.

Bar Barasti, Jumeirah

 W Sylwestra wybraliśmy się do dzielnicy Al Barsha, na imprezę zorganizowaną przez kontrolerów z Dubaju. Miało być ze 200 osób, pojawiło się może ze 40... w dodatku w wieku sporo powyżej spodziewanego przeze mnie. Impreza odbywała się przed willą, a noc nie należała do ciepłych. Po 22giej zdecydowaliśmy się wyjść, S. zaproponowała, żebyśmy pojechali na pustynię, gdzie Sylwestra spędzali jej znajomi. Pojechaliśmy do mieszkania się przebrać w ciepłe rzeczy i ruszyliśmy na pustynię. Po drodze przy autostradzie co kawałek widać było kilku- kilkunastoosobowe grupki ludzi, którzy rozbili obozowiska na piachu. Do obozu znajomych S. dotarliśmy na kilka minut przed północą. Parę samochodów, kilka dużych namiotów, meble kempingowe, „barek“ i małe ognisko. Towarzystwo składające się z ekspatów i Arabów. Nie było odliczania ani fajerwerków. Tylko jagnię pieczone w garze na palenisku przykrytym warstwą piachu. I zimno... Po drugiej w nocy wróciliśmy do Dubaju. Włączyłam skypa i miałam drugie powitanie Nowego Roku, na Czyżkówku, ze śniegiem, fajerwerkami, rodziną i sąsiadami ;)

Impreza przed willą w Al Barsha

Jagnię pieczone na pustyni

Obóz na pustyni

Sylwester na pustyni

Niestety ominął mnie pokaz fajerwerków na Burj Khalifa :( Może w przyszłym roku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz