niedziela, 16 stycznia 2011

Pierwszy dzień w nowym mieszkaniu

O 8ej obudziły mnie jakieś dźwięki dochodzące z korytarza (radio?), ale zamknęłam drzwi do sypialni i udało mi się jeszcze zasnąć. Wstałam o 10ej. Zagotowałam wodę w nowym czajniku, zrobiłam kawę z paczki 3w1, bo z racji braku lodówki nie kupiłam mleka, i kanapki z dżemem. Wzięłam prysznic – muszę kupić stojaki na ręczniki do obu łazienek, jakiś stojak na szampon i płyn do postawienia w kabinie (nie mogę wiercić dziur w płytkach), pręt i zasłonkę do prysznica w wannie w drugiej łazience. Nadrobiłam zaległości w pisaniu bloga i obrabianiu zdjęć.

Moja sypialnia

Biuro ;)

Salon

Lodówka miała być dostarczona przed południem. O 14tej zadzwoniłam do centrum obsługi klienta z pytaniem, kiedy ją przywiozą. Mieli oddzwonić – nie oddzwonili. O 15 zgodnie z zapowiedzią zjawili się serwisanci z Du. Podłączyli telefon (w pakiecie dostałam prosty aparat) i internet :) Jeszcze tylko kupię router i będę mieć dostęp bezprzewodowy. Ponownie zadzwoniłam z pytaniem o lodówkę. Sprawdzili i tym razem oddzwonili, że jest w drodze, chwilę później zatelefonował kierowca z informacją, że będzie o 18. O ile znajdzie budynek... Dopóki sie nie zjawi, nie mogę nawet wyjechać na zakupy.

1 komentarz:

  1. No to faceci, którzy będą musieli coś przywieźć, zainstalować, naprawić, mogą się czuć bezpiecznie - masz internet i już nie bijesz!

    OdpowiedzUsuń