sobota, 20 sierpnia 2011

Letnie rozrywki

Kilka dni temu byłam w Arabian Ranches u F. Mieszka w fajnej, dwusypialniowej villi. Obok niego są dwa domy do wynajęcia, jednak ich ceny znacznie przekraczają nasz dodatek mieszkaniowy. F. zaprosił też dwóch pilotów z Air Arabii, pochodzących z Tahiti. Bardzo fajnie się nam gadało i następnego dnia w tym samym gronie odwiedziliśmy jednego z nich w jego apartamencie... w Burj Khalifa. Mieszka na 53. piętrze, z widokiem na tańczące fontanny. Część apartamentowa wieży jest luksusowo wykończona, korytarze wyłożone są drewnem, w mieszkaniu T. ma drewniane podłogi, łazienkę z prysznicem i jacuzzi, kuchnię wyposażoną w sprzęt firmy Miele (łącznie z pralką i suszarką).  Cena za jednosypialniowy apartament to tylko 120 tys. aed rocznie... T. zabrał nas na basen, na 43. piętrze wieży. Basen jest niewielki, ale z części wewnętrznej można przejść lub przepłynąć na zewnątrz, gdzie znajduje się jacuzzi i taras z leżakami.


Wejście do Burj Khalifa (wykorzystane w Mission Impossible 3) 

Widok z apartamentu na 53. piętrze wieży

Korytarz w części apartamentowej Burj Khalifa

Siłownia w Burj Khalifa

Basen na 43. piętrze

Jacuzzi na tarasie

Widok z basenu w Burj Khalifa
Kilka dni później F. znalazł na grouponie ofertę w centrum sportowym Al Forsan w Abu Dhabi: kolacja plus godzina atrakcji sportowych za jedyne 139 aed. Wybraliśmy wakeboarding. Pojechaliśmy w piątkę, z Tahitańczykami i pilotem z Syrii. Ponieważ mieliśmy jechać jednym samochodem, poprosiłam T., żeby po mnie podjechali w drodze do F. Ostatnim razem pokazałam mu mój wieżowiec, bo dobrze go widać z Burj Khalifa, a teraz napisałam, jak dojechać. Czy trzech facetów, pilotów, jest w stanie trafić do Churchill Tower? Nie. Po 20 minutach czekania zadzwoniłam i zaproponowałam, że podjadę do F. Dotarłam tam przed nimi.

Pojechaliśmy samochodem T. Droga do Abu Dhabi zajęła nam nieco ponad godzinę. Limit na autostradzie wynosi 120 km/h, ale po drodze wielkie tablice informują, że radary łapią dopiero po przekroczeniu 140 km/h... I jak tu się dziwić, że Emiratczycy nie przestrzegają żadnych praw, kiedy państwo samo im na to pozwala? Jest przepis, ale możesz go złamać bez konsekwencji, bo kara grozi ci dopiero, gdy przekroczysz „prawdziwą“ granicę. Do tego rozdawanie pieniędzy obywatelom przez państwo, zatrudnianie „na papierze“, ale płacenie prawdziwej pensji przez zagraniczne firmy (o czym pisałam wcześniej). Stąd się bierze ich poczucie wyższości nad obcokrajowcami.

W Abu Dhabi nieco kluczyliśmy, skorzystałam z pomocy GPSa, który niestety znalazł najpierw inną ulicę 12tą niż ta, przy której znajduje się centrum sportowe, ale w końcu dotarliśmy. Obiekt był prawie pusty. Kolacja bardzo smaczna, w formie bufetu. Objedliśmy się tak, że nie bardzo chciało nam się korzystać z atrakcji sportowych. W centrum, oprócz wakeboardingu, jest strzelanie, łucznictwo, jazda konna, ogromny tor kartingowy, korty tenisowe, klub fitness. Pływanie na desce (kneeboarding, wakeboarding albo narty wodne) odbywa się na dwóch sztucznych jeziorach, jednym dla początkujących i jednym dla zaawansowanych. Na obu zamontowane są wyciągi, podobne do narciarskich. Ku mojemu przerażeniu, czynny był tylko jeden – dla zaawansowanych. F., jako jedyny z nas, wcześniej pływał, więc od początku radził sobie dobrze. Poza nim, tylko J.-M., Tahitańczyk, załapał o co chodzi i pod koniec zabawy był w stanie przepłynąć całe okrążenie. Ani mi, ani T., ani H. (Syryjczykowi), nie udało się ustać dłużej niż kilka sekund, po czym lądowaliśmy w wodzie. Może gdybyśmy próbowali na wyciągu dla początkujących, który ciągnie wolniej... Za to dobrze poradziliśmy sobie z kneeboardem, czyli deską, na której się klęczy. Po kilku próbach zrobiłam na desce 3 okrążenia. Niestety jedyną formą zakończenia jazdy jest puszczenie wyciągu i lądowanie w wodzie. Zabawa była przednia, chociaż wyciąg „wyrwirączka“ strasznie szarpał.


Centrum sportowe Al Forsan

Główny hall centrum sportowego

Tor kartingowy

Wakeboarding (photo by F. D.)

Wakeboarding (photo by F. D.)
Do Dubaju wróciliśmy o 1 w nocy. Musiałam jeszcze zabrać samochód od F. i wrócić do siebie. Rano nie mogłam się ruszyć... przez 3 dni takie czynności jak otwieranie zmywarki sprawiały mi trudność ;) Na szczęście akurat trafiło na moje dni wolne, bo mogłabym nie wspiąć się po wieżowych drabinach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz